
Un palo florecerá en tu mano
Un palo florecerá en tu mano así será
Respira a todo pulmón respira
llevarás más recuerdos contigo
frescas y olorosas toperas
arrojarán un tallo de azafrán silvestre
campanillas de invierno asomarán por entre las piedras
pulidas antaño por un arroyo
coge un poco de tierra en los pulmones
que no te sorprendan
las urracas que corren por el cielo
nubes que crujen al viento
(como puertas de latón en una capilla
blanqueada con guano)
todo florecerá sin ti
el supremo dejará que te caigas de sus manos
y dirá v u e l a pero no presumas
de tu ala rota.
Zakwitnie kij w twej ręce
Zakwitnie kij w twej ręce tak będzie
oddychaj pełną piersią oddychaj
więcej wspomnień zabierzesz ze sobą
świeże pachnące kretowiska
wyrzucą z siebie krokusa łodyżkę
śnieżyczki wychyną zza kamieni
szlifowanych niegdyś przez potok
już w płuca nabierz trochę ziemi
i niech cię nie zaskoczą
sroki goniące się po niebie
obłoki skrzypiące na wietrze
(jak blaszane wota w kapliczce
bielonej ptasim łajnem)
zakwitnie wszystko bez ciebie
najwyższy wypuści cię z ręki
i powie l e ć a nie obnoś się
ze złamanym skrzydłem.
Unas palabras en caso de muerte
para E. y J. Sołtyszczak
Ser padre y charlar con serenidad con tu hijo.
Acompañar a las niñas hasta el punto desde el cual abrazarán solas
la vida restante.
Ser hijo y charlar con serenidad con tu padre a través de una pared
de hierba, de barro, a través de raíces, rizomas.
No esperar nada extraordinario,
porque todo es extraordinario.
Tumbas, crestas de ola, crines de caballo,
el peine de hueso junto a las sienes.
Vestido de la madre y el tuyo. El susurro
de los pantalones en el armario, el gemido de los cajones.
Un aliento errante dará con
un poeta o un zapatero
como Boehme; resonará.
Ya es hora de creer en algo indestructible.
Zdania na wypadek śmierci
E. i J. Sołtyszczakom
Być ojcem i spokojnie rozmawiać z synem
Doprowadzić córki do miejsca, skąd same ogarną
pozostałość życia.
Być synem i spokojnie rozmawiać z ojcem przez ścianę
z trawy, gliny, przez korzenie, kłącza
Nie spodziewać się czegoś nadzwyczajnego
bo wszystko jest nadzwyczajne
Groby, grzbiety fal, grzywy koni
kościany grzebień u twojej skroni
Sukienka matki, i twoja. Szmer
Spodni w szafie, jęk szuflad
Błądzący oddech trafi na
poetę lub szewca
jak Boehme; pozostawi oddźwięk
Już trzeba wierzyć w coś niezniszczalnego.
Hasta sangrar
A Joanna
Nunca te lo dije,
a nuestras espaldas se arruga
el celofán, se acaba el mundo; pero sigamos
cogidos de la mano, sigamos besándonos;
(me podrías dejar preñado,
con gusto daría a luz algo en agonía)
Enrollan las alfombras de hierba, apagan las luces
al final de la calle; solamente tu
sangre es real,
no soy capaz de rasparla de la colcha
Do krwi
Joannie
Nie mówiłem ci tego nigdy,
za naszymi plecami marszczy się
celofan, kończy świat; ale trzymajmy się
za ręce, całujmy;
(mogłabyś mi zrobić dziecko,
ja bym coś chętnie urodził w bólach).
Zwijają dywan trawy, gaszą światła
na końcu ulicy; tylko twoja
krew jest prawdziwa,
nie mogę zdrapać jej z kołdry.
Traducción: Ada Trzeciakowska
KAROL MALISZEWSKI. Polonia, 1960. Filólogo, filósofo, crítico literario, doctor en Ciencias Humanas, profesor, colaborador de programas televisivos y revistas culturales. Desde 2015 junto con Olga Tokarczuk organizador del festival “Montañas de Literatura” en Nueva Ruda. Debutó en 1978; a lo largo de los años llegó a publicar en innumerable número de revistas. Autor de quince poemarios, varios libros de corte ensayístico, diarios y relatos. Nominado al más importante premio literario en Polonia, Nike.